Po CC zostałam przewieziona na salę pooperacyjną. Położna po podłączeniu kroplówki poinformowała mnie,że za chwilę powinnam dostać syna w swoje objęcia. Szczęśliwa,mimo kłębiących się z tyłu głowy pytań czekałam, pół godziny, czterdzieści minut, godzinę...położna przyszła zmienić kroplówkę. Spytałam jej, gdzie jest moje dziecko. Po chwili przyszła z neonatologiem. Pani doktor wrzasnęła do mnie pytaniem,że co ja sobie wyobrażam! Urodziłam wcześniaka, który ma problemy z oddychaniem, saturacją i utrzymaniem ciepłoty ciała! Jest w inkubatorze!
Szkoda,że nikt wcześniej nie raczył mnie o tym fakcie poinformować!!!
Martwiłam się już poważnie. Nawet nie widziałam mojego Kłębuszka...
Szkoda,że nikt wcześniej nie raczył mnie o tym fakcie poinformować!!!
Martwiłam się już poważnie. Nawet nie widziałam mojego Kłębuszka...
Smutne i przykre, aby nie móc dać możliwości zobaczyć choć na chwilkę swojego dziecka... Dać buziaka...
OdpowiedzUsuń